Przedstawiam moje tegoroczne pierniczenie:) Troszkę się pobawiłam i z kształtami, i z landrynkami (!), i z aparatem. Na co mi landrynki? A no zrobiłam z nich witraże w pierniczkach! Zobaczcie sami i napiszcie jak Wam się podobają moje dzieła:)
35-40 dag mąki (użyłam orkiszowej) / 50 g masła / 0,5 szkl miodu / 1/4 szkl cukru pudru / 1 jajko / 2 łyżki przyprawy do piernika / 1 łyżeczka sody / ew. landrynki
Masło roztopić, dodać miód i cukier, lekko podgrzać. Wystudzoną masę połączyć stopniowo z przesianą mąką. Wbić jajko, dodać sodę i przyprawę korzenną, zagnieść ciasto.
Podzielić je na 2-3 części, cienko rozwałkować, wykroić foremkami różne kształty.
Jeśli chcemy zrobić witraże to: landrynki podzielić kolorami, potłuc na mniejsze kawałki.
Pierniczki ułożyć na natłuszczonej blasze, albo wyłożonej papierem do pieczenia. W ciastkach pośrodku wyciąć niewielkie „okienko” (np. kieliszkiem, zakrętką) i wypełnić otwór pokruszonymi landrynkami jednego koloru.
Jeśli robimy bez landrynek do oczywiście nie robimy tego:) Ale przy obu wersjach robimy dziurki blisko brzegu, żeby powiesić je potem na choince.
Ciastka pieczemy w temp. 160 st. C ok. 10-12 min. Ściągamy z blaszki jak już trochę przestygną. Dekorujemy lukrem.